.

26.11.07.
INDEX > ARCHIWUM > 26.11.07.

Witaj na Oficjalnym Fan-Clubie wszechstronnie utalentowanej grupy tanecznej Fair Play Crew!

>UWAGA! TRWAJA ZAPISY DO GRAJEWSKIEGO ODDZIAŁU STUDIA TAŃCA FAIR PLAY. Zapisy pod nr telefonu: 512-058-385. Więcej info w dziale NEWSY!



* * *

26.11.07. Wywiad z GaUą. Nowa szata graficzna.

Niektórzy może zauważyli, iż na fan-clubie jest świąteczna szata graficzna. Za wykonanie dziękuje Yavannie.

Niech się ludzie tańcem cieszą

Nie chcę stać w miejscu, zachłysnąć się sławą. Nie chcę być znany z tego, że jestem znany, tylko z tego, że jestem świetnym tancerzem - zwierza się gwiazda programu "You can dance - Po prostu tańcz!" Piotr Gałczyk "gaUa".

Na początku programu zareklamowałeś się jako jego punkt G. Co to był za pomysł?!
- Wydaje mi się, że sprawdziłem się jako punkt G programu, gdyż po moim odejściu ludzie nie zgadzali się z tą decyzją i wspierają mnie nadal, mówiąc, że nie powinienem odpaść. Miło jest odchodzić w takiej atmosferze. Gorzej, gdyby mówili, że odpadłem, bo zwyczajnie byłem gorszy... Dla mnie pewien etap się zakończył, trzeba iść dalej.

Ludzie mówią też coś o manipulowaniu SMS-ami. I chcą cię widzieć w dogrywce.
- Była jakaś afera, że raporty SMS-ów dochodziły dopiero po paru dniach. Ale ja w to nie wnikam.

Nie popełniłeś w programie żadnego błędu?
- Szczerze? Nie mam pojęcia. Ja się dobrze czułem na scenie i zrobiłem wszystko tak, jak powinienem. I nie chcę tego rozpamiętywać, bo nie chcę być do końca życia Piotrkiem z "You can dance".

Czułeś się swobodnie także w dyskusjach z jurorami.
- Nieważne jest, że patrzy na to trochę ludzi. Jak rozmawialiśmy, to rozmawialiśmy. Czułem się swobodnie, normalnie.

Wyraźnie byłeś faworytem Agustina Egurroli.
- Tak, czułem to, to bardzo miłe. Ale to nie jurorzy decydują o tym, kto wygra.

A jak to tak naprawdę było z tobą i z Marią?
- Nie zgrałem się z Marią.

Ale to dobra tancerka...
- Nie mnie to oceniać. Po prostu nie podobał mi się jej charakter. Ja stawiam na szczerość i bycie sobą. Tyle w tym temacie.

Rafał "Roofi" przyznał, że wsparcie fanów bardzo go cieszy, ale są sytuacje, kiedy "przeginają", a jego dziewczyna źle to znosi. Ty też to odczułeś?
- Tak, poprzez np. podawanie się za mnie na forum, pisanie jakichś podziękowań itp. No dobrze, że nikt nie pisał złych rzeczy! Zawsze trzeba się z tym liczyć, że znajdą się osoby, które mnie lubią i takie, które nie lubią.

Trzymasz za Rafała "Roofiego" kciuki, ale tak naprawdę wolałbyś, żeby został w Białymstoku.
- Gdyby wygrał, mielibyśmy trzy miesiące przerwy. A wspólnie moglibyśmy dużo zrobić. Myślę, że szybciej osiągniemy to, co jest do wygrania, jak będziemy razem. Pieniądze - rzecz nabyta i to bardzo łatwo można zrobić, będąc osobą wykreowaną w mediach. Ale to nie jest najważniejsze. A do Stanów wybieramy się tańczyć tak czy siak, w wakacje. Wcześniej chcemy szkolić się w Londynie. Mamy takie założenie w Fair Play Crew, by z grupą Fresh 'n' Funky - jedną z najlepszych w Polsce, z którą się bardzo przyjaźnimy - lecieć w styczniu do Londynu. Chcemy się tam rozwijać, by wrócić tutaj i robić jeszcze lepsze rzeczy. Potem w wakacje planujemy wylot do Los Angeles. W międzyczasie może do Francji. Teraz stawiamy na taniec i na rozwój, żeby nie stać w miejscu, żeby nie zachłysnąć się sławą. Powtarzam to od dawna, że nie chcę być znany z tego, że jestem znany, tylko z tego, że jestem świetnym tancerzem.

A co takiego musisz jeszcze poprawić w swoim tańcu? Tysiące ludzi uważa, że jest idealny.
- Muszę być na bieżąco i poznawać inne style. Żeby mój hip-hop był dobry, muszę rozwijać jazz, klasykę.

Ten "darmowy lans" na pewno się przydał.
- Lans trochę źle się kojarzy. Może lepiej - reklama. Niesamowita reklama. Jeżeli chciałoby się kupić taką reklamę w telewizji, to słono by kosztowała. A jeśli mogę pojawić się w takim programie za darmo i pokazać, co tak naprawdę robię najlepiej, to bardzo przyjemne.

Jakie momenty tego programu będziesz wspominał najlepiej, a jakie najgorzej?
- Dobrych było wiele. Na drugim castingu, w Warszawie, kiedy dostałem bilet do Paryża, to był fajny moment. Potem w Paryżu, kiedy przez eliminacje przechodziłem dalej i dalej, aż w końcu zakwalifikowałem się do finałowej szesnastki...

I od razu dałeś się zauważyć, w tym nieco transseksualnym stroju i makijażu.
- A tak, zrobiliśmy parodię ładnego amerykańskiego teledysku i wyszedł taki teledysk bardziej undergroun-dowy. To była świetna zabawa. A potem bardzo ważne momenty, kiedy z każdego odcinka przechodziłem dalej. I kiedy mogłem zatańczyć solówkę, bo to było dla mnie wyróżnienie, a nie kara.

Duety to raczej te gorsze momenty?
- Bo choreografowie w tym programie nie stawiają według mnie na taniec, tylko na show. Jedynie Justyna Lichacy, Anthony Kaye, Krzysztof Mazur, Filip Czeszyk robili naprawdę dobrą robotę. Nie stawiali nas, żeby to ładnie wyglądało: 10 salt, 15 podnoszeń, tylko żeby sam taniec zachwycał.

No locking z Dianą zachwycał.
- Tak, locking bardzo mi się podobał, przyjemnie się go tańczyło. Ale w tym programie nie czułem takiego rozwoju jak po Paryżu. Tydzień w Paryżu dał mi zdecydowanie więcej niż miesiąc w programie.

A złe momenty?
- Jak trzeba było wstać wcześnie. Ale i wcześnie kładliśmy się spać. Troszeczkę jak koszary. Wędrowaliśmy sobie do Złotych Tarasów na kolacje, na zakupy, ale nie bardzo mieliśmy czas i siły.

Jak teraz wygląda twoje życie, gdzie można cię spotkać?
- W Studiu Tańca Fair Play, gdzie prowadzę zajęcia, mam grupę w poniedziałki i czwartki, zapraszam.

No to już drzwi się nie zamkną.
- I tak się nie zamykają. I dobrze. Niech ludzie poznają taniec, niech się jarają tańcem, bo to wspaniała rzecz.

A poza pracą?
- Praca kojarzy się z czymś, co trzeba odbębnić. A ja tutaj idę, świetnie się bawię i nie czuję tego, że to praca. Kiedy mogę zarabiać pieniądze robiąc to, co uwielbiam, wtedy czuję największą przyjemność...

Duże pieniądze?
- No na pewno są większe możliwości po takiej reklamie. Nie ukrywam, że teraz jest więcej do roboty.

Wracając do twoich prywatnych rewirów...
- Jeżeli mam czas w weekend, jestem w Białymstoku, to idę spotkać się ze znajomymi do Loftu.

Trzymasz specjalną dietę?
- Przy mojej szybkiej przemianie materii i trybie życia, czyli tańcu wiele godzin dziennie, to, co jem nie jest ważne. Dlatego jem to, co lubię i tyle, ile chcę, nawet czasem za dużo.

Zdarza ci się wyrywać dziewczyny na taniec?
- Nigdy nie potrzebowałem wyrywać dziewczyn, to raczej ja byłem wyrywany, głupia sprawa. Jak tańczę w jakimś klubie, to robię to, bo mam ochotę, a nie żeby komuś zaimponować. A ostatnio w klubie rzadko kiedy tańczę, w związku z tym, że wszyscy mnie o to proszą.

Powiedz, czy przy tym tempie życia dasz radę skończyć szkołę?
- Właśnie wybieram się z papierami do szkoły zaocznej, na normalny tryb nauki nie mogę sobie pozwolić. Ale ogarnę ten temat na pewno. Edukacja jest bardzo ważna. Tańczyć nie będę całe życie, trzeba mieć zabezpieczenie w postaci wykształcenia.

Dziękuję za rozmowę.

Joanna Klimowicz
(2007-11-23)

(źródło: http://www.bialystokonline.pl/artykul.php?ida=25784)